Profesor pojechał dziś na badania do kliniki.
Profesor przesiedział 10 lat w schronisku.
10 lat, od szczeniaka, a przecież szczeniaki w schronisku idą jak „woda”. Nieprawdopodobne, ale prawdziwe.Codziennie tylko kraty, spacer raz na tydzień, szczekanie i skamlenie wokół, hałas i tęsknota za lepszym życiem i swoim człowiekiem.
Niefortunna adopcja sprawiła, że zjawił się pod opieką Fundacji. Przyjęliśmy go tylko pod warunkiem sfinansowania przez Darczyńców pobytu. Jesteśmy bowiem w trudnej sytuacji finansowej mając pod opieką 50 psów.
Niefortunna adopcja sprawiła, że w najgorszym razie nie umrze w schronisku, ale wierzymy, że będzie jeszcze żył długo i umrze we własnym domu, pod czułą opieką.
Uważamy, że otrzymał super warunki. Przestronny kojec z ciepłą budą (w budzie mieszkał całe życie i nie zawsze miał słomę) i mnóstwem słomy, bieganie po ogromnej działce, a nawet zabawy z psami.
To bardzo energetyczny psiak raczej nie nadający się do mieszkania w domu.
Jutro przekonamy się jak jest z jego zdrowiem, gdy wykonane zostaną podstawowe badania.
Trzymajcie kciuki za jego zdrowie. I razem szukajmy mu domu, wspaniałego, bezpiecznego domu na dożycie. Zasługuje na to.
Ta treść jest dostępna w następujących językach: polski