Szczęśliwe zakończenie w ostatnim dniu roku.
Jechałam drogą z Piskórki do Łosia i z powrotem. Szukałam owczarka niemieckiego, którego widujemy tu w ostatnich dniach, ale ucieka i nie daje się złapać.
I wtedy zobaczyłam ją.Malutka, terierowata sunia szła z Piskórki do Łosia, drogą, na której ruch jest duży. Zatrzymałam się, a ona podbiegła bliżej i… uciekła. Postawiłam samochód na poboczu drogi, wzięłam smycz i przysmaki i poszłam leśną drogą wołając ją. Szła za mną zachowując bezpieczną odległość.
Cały czas mówiłam do niej mając nadzieję, że się ośmieli. Nic z tego. W końcu usiadłam na leżącej gałęzi. Byłam zdeterminowana. Mróz i dużo innych niebezpieczeństw czyhało na malutką.
Siedziałam, a ona usiadła przy mnie. Była szybsza ode mnie, ale w końcu się udało. Gdy znalazłyśmy się w samochodzie moje szczęście nie znało granic.
Zawiozłam sunię do Kolorowego Hoteliku. Zauważyłyśmy, że ma nr telefonu na obroży. Zadzwoniłam. Odebrała właścicielka Fifi. Była daleko na urlopie i zdziwiła się usłyszawszy co się stało. Sunia przewędrowała z Wólki Kozodawskiej do Piskórki i szła dalej.
No cóż, takie rzeczy się zdarzają, ale Pani Fifi jest osobą odpowiedzialną. Dzięki informacji na obroży (sunia ma tez czipa) sunia szybko wróciła do domu.
Życzymy wszystkiego najlepszego !
Ta treść jest dostępna w następujących językach: polski