Smutna historia Miśka z Brwinowa.
Misio jest zwykłym kundelkiem. Dwa lata temu, gdy błąkał się po Brwinowie w mroźny czas poszczęściło mu się. Zainteresowała się nim wolontariuszka i zabrała do domu.
Potem poprosiła Fundację o pomoc i otrzymała ją. Wkrótce okazało się, że Misio jest chory.
Wymagał badań, konsultacji i poważnej operacji.To wszystko otrzymał od Fundacji. Mógł dochodzić do siebie po zabiegu w domowych warunkach u wolontariuszki. Jednak znalezienie domu dla psa, niezbyt młodego, niezbyt pięknego, trochę wycofanego to trudna rzecz. Wolontariuszka uznała, że nie może go dłużej trzymać i po prostu oddała go do schroniska. Po roku bycia razem?
To był szok. Z kanapy zatuczony Misio trafił do budy i zimnego kojca, w środku mroźnej zimy.
Dzielił klatkę z uroczą sunią Bunią. Może to spowodowało, że przetrwał. Wytrzymał.
Dowiedzieliśmy się, ale nie mogliśmy go zabrać. Jak zwykle przepełnienie i brak funduszy? Dopiero po kilku miesiącach stało się możliwe przyjęcie Miśka pod opiekę Fundacji. Zabraliśmy go razem z jego towarzyszką do hoteliku prowadzonego przez Panią o wielkim sercu dla zwierząt, w którym warunki są lepsze niż w schronisku. Bunia ostatnio znalazła dom i cudownych opiekunów, a Misio został sam?
Potrzebujemy dla Misia domu na dożycie, pragniemy, aby wreszcie spotkał człowieka, który go nie porzuci i będzie kochał do końca jego dni na dobre i na złe.
Niech stanie się cud.
Ta treść jest dostępna w następujących językach: polski