Pies z Parczewa.
Dostałam dziś wiadomość, która mnie bardzo poruszyła. W taką pogodę, gdy nam jest zimno, im jeszcze zimniej i gorzej. Dlaczego tak cierpią, za co? Pani Alicja napisała: „Jestem z Parczewa w woj. lubelskim. W poniedziałek, wracając z pracy, niedaleko swojego bloku natknęłam się na przemarzniętego i zaniedbanego psa.””Leżał w śniegu pod czyimś balkonem, obok obgryzione skórki od chleba. Futro było oblodzone, cały trząsł się z zimna. Zabrałam go na chwilę do domu, nakarmiłam, ale nie mam gdzie go przetrzymać. Mieszkam w wynajętym mieszkaniu, z dwoma własnymi kotami i jednym na tymczasie. Dodam, że pies ma paskudną ranę na głowie i potwornie skołtuniony ogon, w który była zaplątana jakaś gałązka. Podobno jest dokarmiany przez mieszkańców bloku, a noce podobno spędza u kogoś w piwnicy. W każdym bądź razie na 99% jest bezdomny i potrzebuje przynajmniej domu tymczasowego.
Lubelski Animals zaoferował jedynie bezpłatną pomoc weterynaryjną, bo w chwili obecnej nie mają dla niego miejsca. Oczywiście to też bardzo dużo, ale pies przede wszystkim potrzebuje ciepłego kąta, gdzie będzie mógł dojść do siebie. Dzwoniłam również do tutejszego UM z pytaniem, czy mogliby dla niego zrobić coś więcej niż odesłanie do schroniska (gmina ma podpisaną umowę ze schroniskiem w Nowodworze), bo schronisko to dla niego prawdopodobnie wyrok śmierci. No niestety, osoba, z którą rozmawiałam może co najwyżej popytać wśród swoich znajomych, czy ktoś by go wziął, ale w Parczewie trudno o dom, zwłaszcza dla psa w podeszłym wieku. Pies codziennie rano leży pod tym balkonem, pod którym go znalazłam, czekając na jedzenie. Bez budy i żadnego zabezpieczenia przed mrozami. Może Państwo mogliby mu jakoś pomóc? Pozdrawiam Alicja
Ta treść jest dostępna w następujących językach: polski