Lucynka, po burzliwej historii, znalazła swoją wspaniałą przystań przy boku wspaniałych Opiekunów i Kosmity
Nie wiemy co było na początku. Wiemy, że znalazła się w schronisku i było jej bardzo źle. Pewnego dnia pewna młoda pani zobaczyła ją na zdjęciu i zapragnęła przyjąć do domu. Miała daleko, zgłosiła się zatem do Fundacji z prośbą o pomoc w transporcie. Formalności załatwiła ze schroniskiem.
Pomogliśmy. I chociaż to była wielka pomyłka, to miała sens. Niedoszła właścicielka kolejnego dnia odwiozła suczkę z powrotem do schroniska… Tym razem znalazła transport.
Oszukała psa, schronisko i nas. Chociaż obiecywaliśmy zabrać Lucynkę – nie poczekała.
Zmartwiona sytuacją biednej suni zadzwoniłam do schroniska, które, wbrew oczekiwaniom, poszło nam na rękę. Zamówionym transportem suczka przyjechała do hoteliku.
Niedługo po tym znalazł się wspaniały dom tymczasowy, a po kilku tygodniach stały.
To smutna historia suni, pokazująca jak nieodpowiedzialni, nieczuli, wręcz okrutni są ludzie, traktując zwierzęta jak rzeczy, a nie czujące istoty.
Ale inni Ludzie dali jej opiekę, swoje serca, tolerancję, wytrwałość i doprowadzili do szczęśliwego zakończenia.
Wszystkim, którzy uczestniczyli w procesie ratowania Lucynki, bardzo dziękujemy.
Za transport, za opiekę w hoteliku, za trud domu tymczasowego oraz za Dom, wspaniały, prawdziwy Dom, jakiego Lucynka, chyba nigdy nie miała. Spotkała w nim nie tylko cudownych Opiekunów, ale przyjaciela psa, Kosmitę (również wcześniejszego podopiecznego Fundacji), z którym zaprzyjaźniła się natychmiast.
This post is available in:
polski
Deutsch (niemiecki)